niedziela, 23 października 2016

#028 "Historia pszczół" - Maja Lunde

Podreptałam ostatnio do biblioteki. Daleko nie mam, ale ciężko był mi wyjść z cieplutkiego domku, podczas gdy na dworze urwanie chmury i generalnie ciężko nos wystawić spod kocyka. Zmotywował mnie jednak termin oddania poprzednich książek - jak mus, to mus, a kary płacić nie chcę. Wstałam, poszłam, doszłam i stanęłam w kolejce tuż przy regale o dumnej nazwie "Nowości". Mój wzrok padł na "Historię pszczół". Przez kilkanaście sekund mierzyłam ją wzrokiem, starannie analizowałam wszelkie szczegóły i ostatecznie zdecydowałam się ją wypożyczyć. A dzisiaj dzielę się wrażeniami z lektury - zapraszam!



Tytuł: "Historia pszczół"
Tytuł oryginału: "Bienes Historie, roman"
Autor: Maja Lunde
Liczba stron: 514
Wydawnictwo: Literackie

Polska premiera "Historii pszczół" miała miejsce około sześciu miesięcy temu. Było o niej głośno w blogosferze, ale jakoś kompletnie do mnie nie przemawiała! Dlaczego? Bo myślałam, że to taka zwykła historia pszczół. I nic więcej. Wiecie, generalnie nie lubię tych małych, żółto-czarnych skurwieli, tym bardziej, że mam uczulenie na ich jad i "bliskie relacje", czy też "bliskie spotkania" z nimi mogą się dla mnie skończyć niezbyt przyjemnie. 

Jako osoba niezwykle "genialna", przez pewien czas zastanawiałam się dosyć intensywnie nad tym, co też ludzie mogą widzieć w tej pozycji, ale nie pomyślałam o tym, żeby po prostu przeczytać opis tej książki i dowiedzieć się o czym tak naprawdę jest ta historia. Także wyobraźcie sobie moje zdumienie, gdy dowiedziałam się, że jest to książka o ludziach! Tak, tak w "Historii pszczół" głównymi bohaterami są ludzie, (To ma jakiś sens, prawda?) a w dodatku ich historie są naprawdę interesujące!

Ciężko mi napisać o czym autorka opowiada nam w swoim dziele. Cała powieść jest niezwykle rozbudowana, a w dodatku stosunkowo trudno jest ująć w słowa wiodące kwestie, tak  aby jednocześnie nie zaspojlerować przypadkiem ważnych i interesujących wydarzeń. Ważne jest przede wszystkim to, że jest to historia pisana z trzech perspektyw - perspektyw ludzi żyjących w zupełnie różnych epokach i zupełnie różnych partiach świata. Są jednak pewne elementy, które scalają te historie ze sobą - między innymi pszczoły - ale nie tylko one. 

Pierwszym z bohaterów jest William, żyjący w XIX-wiecznej Anglii przyrodnik (tak, dokładniej to w hrabstwie Hertfordshire, co jako wielbicielka "Dumy i uprzedzenia" przyjęłam z wielką radością). William ma problemy - kiedyś był świetnym, młodym, pełnym życia badaczem, a teraz utracił wszelką pasję. Nie czuje "potrzeby życia". Jego rodzina zaciąga coraz większe długi, córki chodzą poubierane w zbyt małe łachmany, a on wegetuje w swoim łóżku. Wszystko zmienia się, gdy wpada on na pomysł zrewolucjonizowania budowy ula. Mężczyzna ponownie zaczyna swoje badania, jednak nie wie, że nie tylko on ma podobne koncepcje...
"Bez pasji jesteśmy niczym.""Inspiracja to ważna siła napędowa."
W czasach niemalże ówczesnych, bo w 2007 roku poznajmey George'a. George prowadzi w Stanach Zjednoczonych rodzinną hodowlę pszczół, a jego całe życie kręci się wokół w tych małych owadów. Sam dogląda wszystkiego, sam buduje ule według rodzinnej tradycji i marzy o tym, aby jego syn, Tom, przejął po nim gospodarstwo. Tom jednak jest bardzo obiecującym młodym pisarzem i pragnie się rozwijać pisząc... Dodatkowym problemem jest epidemia, która szerzy się w całym kraju - pszczoły zaczynają masowo wymierać i nikt nie jest w stanie odkryć, dlaczego tak się dzieje...

Trzecią bohaterką jest Tao. Kobieta żyje w 2098 roku, mieszka w Syczuanie i pracuje na różnych plantacjach. Od rana do nocy zapyla kwiaty drzew owocowych. Jest to niezbędne po tym, jak kilka dekad wcześniej pszczoły zniknęły z powierzchni Ziemi. Doprowadziło to do zniszczenia większości naszego świata - wcześniejsze monarchie nie poradziły sobie z kryzysem. W Chinach życie jednak w dalszym ciągu prosperuje, dzięki doskonałej kontroli społeczeństwa. Tao jest niezwykle inteligentna, jednak jej rodzice skazali ją na los "zapylaczki". Kobieta pragnie, aby jej syn w przyszłości był kimś lepszym. Wszystko komplikuje się, gdy Wei-Wen zapada na tajemniczą chorobę i znika, a matka robi wszystko, aby go odnaleźć...


Tak jak już wcześniej wspomniałam - "Historia pszczół" to niezwykle rozbudowana opowieść. Poznajemy ją aż z trzech perspektyw - Tao, George'a i Williama - jednak wszystko jest tak przystępnie napisane i dobrze skonstruowane, że bardzo łatwo jest się odnaleźć w sytuacji. Podczas lektury nie mogłam wyjść z podziwu dla autorki. Stworzyła ona bowiem historię o wszystkim, co dotyczy ludzkiego życia, ujmując ją w prosty język, kreując trzy odmienne charaktery i scalając wszystko problematyką dotyczącą pszczół. 


"Historia pszczół" pokazuje nam, jak kiedyś traktowano pszczoły, jak rozwijały się koncepcje ich hodowli i jak wyglądają one dzisiaj. Zwraca naszą uwagę na niezwykle aktualny problem wymierania pszczół. Ukazuje do czego może prowadzić nasza dalsza ignorancja w tym temacie - bez pszczół nie ma życia. Pszczoły nakręcają tyle mechanizmów, że nie sposób je zastąpić, a wszelkie próby wymagają olbrzymich nakładów ludzkich.
"Jedna pszczoła bowiem jest niczym, cząstką tak małą, że całkiem pozbawioną znaczenia, natomiast razem z innymi jest wszystkim. Bo razem stanowią pszczelą rodzinę."
Oprócz pszczół znajdziemy tu refleksje na temat życia ludzkiego. To doskonała historia o marzeniach, o relacjach międzyludzkich, w szczególności tych między rodzicami, a dziećmi, o smutku, o pasji, o nadziei, o byciu człowiekiem. Maja Lunde tak zgrabnie ujęła tutaj wszystkie te tematy, że pomimo ich ogromnej ilości, nie czułam przesytu podczas lektury. Wręcz przeciwnie - pragnęłam więcej i więcej, i było mi bardzo smutno, gdy dotarłam do ostatniej strony, bo mogłabym czytać i czytać, i nie kończyć tego nigdy...
"Pasek spadający na nagie plecy, czerwone plamy rozkwitające na białej skórze niczym pnące się liany. (...) Karzę go, ergo jestem ojcem. Biłem, a płacz dławił mnie w piersi, pot spływał z czoła, a ręce się trzęsły. Pragnąłem bić tak, aby wyrwać z niego niepokój, ale to nigdy nie pomagało."
Przechodząc do kwestii bohaterów - każdy z nich jest niezwykle unikalny. Każdy posiada charakterystyczne, mocno zarysowane cechy charakteru, co jest niesamowitym plusem. Tao jest genialną, niezwykle inteligentną osobą, która związała się z prostym chłopakiem, który nie potrafi zrozumieć jej potrzeb. Jej mąż, Kuan, nie rozumie tego, że kobieta stara, aby ich syn miał lepszą przyszłość od nich. Było mi jej niezwykle szkoda. Sama nigdy nie chciałabym być w takim związku - przez całe życie stłamszona i niedoceniona. 

William bywał irytujący, ale polubiłam go tak czy inaczej. To typowy XIX-wieczny angielski bohater, który jednak jako naukowiec mówi o wszystkim otwarcie i łamie ówczesne konwenanse. Żyje z żoną, Thildą, która okazała się być całkowicie zimną kobietą, na wskroś różną od tej dziewczyny, którą ujrzał na swoim wykładzie. Gdy znajduje inspirację i nowy cel swojego życia, rozpoczyna współpracę ze swoją córką - Charlotte. Korzysta z jej porad, jednakże wszelkie zasługi przypisuje jedynie sobie. To było dla mnie niezwykle denerwujące. Jednakże z czasem mężczyzna dostrzega to co robił, dzięki czemu uzyskał moje późniejsze uznanie.
"W końcu Thilda się podniosła i zakończyła swoje żale głośnym czyszczeniem nosa. (...) Niemal mechanicznie wydmuchiwała z nosa śluz, wielkie ilości śluzu. Zawsze taka była. Pełna wewnętrznej wilgoci, nawet jeśli nie płakała. Nie miała tej wilgoci jedynie w dolnych partiach ciała. Te były żałośnie suche i zimne. A mimo to urodziła mi ośmioro dzieci."
George to postać wybitnie wkurzająca. Nie da się tego nazwać zirytowaniem, to już zdecydowanie wyższy poziom. Mężczyzna to taki typowy pustogłowy rolnik. Widzi tylko swoje gospodarstwo i to, że jego syn musi je po nim przejąć. Nie przyjmuje do wiadomości pragnień chłopaka, wyżywa się na nim, na swojej żonie. Dziwię się, że ta kobieta wytrzymała z nim tyle lat. George robi "z igły widły", wyszukuje problemy tam gdzie ich nie ma, byleby jeszcze mocniej skomplikować relację z synem, bądź też mu dopiec. Och! Ile razy miałam ochotę dać mu w twarz, aby się opamiętał - tego nie zliczę.


"Historię pszczół" pochłonęłam w ciągu dwóch dni i niezwykle żałuję, że nie zdecydowałam się na to wcześniej. Ta historia naprawdę zasługuje na te wszystkie "ochy i achy", gdyż jest genialnie zrównoważoną mieszanką opowieści o życiu, rodzinie i pszczołach. Bardzo, bardzo gorąco polecam! Sama będę jeszcze polowała na tę książkę, aby postawić własny egzemplarz na swojej półce, w szczególności, że jest tak przepięknie wydana! 

Ocena: 10/10


Co tam u Was słychać Robaczki? :)
U mnie leci mniej więcej tak szkoła-nauka-lekarz... Ale muszę Wam powiedzieć, że miałam biopsję tarczycy, trzy razy wbijali mi igłę w szyję i przeżyłam, także jest moc! :D

25 komentarzy:

  1. Na tę książkę mam chęć od dłuższego czasu, zwłaszcza, że niedawno poznałam inną interesującą pszczelą historię- Rój- i teraz już tym bardziej ciężko mi odpuścić :) Cieszę się, że tak Cię porwała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznam, że, tak jak Ty, wcześniej nie zadałam sobie trudu, żeby przeczytać opis tej książki. Po Twojej recenzji czuję się lekko zaciekawiona, chociaż świat przyrody nie jest do końca moją bajką. Nie zmienia to faktu, że pszczółki, chociaż czasem straszliwie uciążliwe, są niezbędne do funkcjonowania planety. Ostatnio usłyszałam takie zdanie, że gdyby pszczoły wyginęły, to gatunek człowieka przestałby istnieć w ciągu kilku miesięcy. Natomiast jeśli to człowiek zniknąłby z powierzchni Ziemi, nasza planeta w cudowny sposób by się odrodziła. To daje do myślenia :)
    Pozdrawiam cieplutko
    Dominika z Books of Souls

    OdpowiedzUsuń
  3. Cokolwiek z odnośnikami do XIX wieku u mnie książkę dyskwalifikuje. W ogóle nie czuję tematu - ani w literaturze, ani w filmach. A ten podział na 3 strefy rzeczywistości ostatnio staje się modny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmm... historia wydaje się być ciekawa ;)
    Już wcześniej mnie ona zainteresowała, więc postaram się ją przeczytać.
    Pozdrawiam
    Moment Of Dreams ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. "nie lubię tych małych, żółto-czarnych skurwieli" xD
    Ta książka brzmi interesująco, a kolejna pozytywna (i to jak!) opinia zachęca coraz bardziej...

    OdpowiedzUsuń
  6. O książce słyszę pierwszy raz, ale zapowiada się ciekawie, choć sam tytuł nie przekonuje w 100% by po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. HAHAHHAHAHA Olu, nie przeklinaj! (odezwała się ta, co zawsze pięknie się wyraża...)
    Powiem Ci, że ja też sobie tego niewiarygodnego trudu nie zadałam, żeby przeczytać opis książki xDDD
    Przyznam, że kurde no nawet mnie zainteresowała ta książka, ale i tak zapewne jej nie przeczytam, bo w kolejce przed nią stoi miliard innych xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Sporo już naczytałam się recenzji o tej książce. :D Jestem jej baardzo ciekawa, mozliwe, ze niedługo ją przeczytam. Pozdrawiam ;-)
    Osobliwe Delirium

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama mam wielką ochotę na tę książkę, ale jak na razie jest ona zarezerwowana... :( Więc będę cierpliwie czekać :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha, powiem ci że ja też początkowo myślałam, że to książka o ludziach!:D
    I ostatnio przeglądając internetowy katalog biblioteki też rzuciła mi się w oczy, więc przeczytałam opis i zainteresował mnie.
    Przy następnej wizycie w bibliotece wypożyczę ją sobie, zwłaszcza jeśli czytam o niej tak pochlebną opinię.
    Pozdrowionka! :D
    http://recenzjeklaudii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Raczej nie przeczytam, ale ciekawie było czytać tę recenzję, bo (o dziwo!) jeszcze nie słyszałam o tej książce :)
    Viks Follow

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo, że tak wysoko oceniłaś tę książkę, jakoś nie mogę się do niej przekonać... Wiele innych czeka w kolejce :)

    OdpowiedzUsuń
  13. ta książka jest niezwykła ze względu na samą konstrukcję powieści, jak również z powodu poruszanego tak ważnego tematu jakim są pszczoły!

    OdpowiedzUsuń
  14. OLKA! "nie lubię tych małych, żółto-czarnych skurwieli" Co to a być?! Ładnie to tak klnąć?! XDD Kurna, aż się płatkiem zadławiłam *wcinam cini minis, będę pyzata, ale szczęśliwa xD* Ale masz rację, pszczoły to zło. Mój luby jak był mały, tak coś koło 6 lat miał, to go jedna ucięła jak się bawił. A bawił się spory kawałek od domu dziadków, którzy mieszkają na szczycie takiego pieeruńskiego wzniesienia, otoczonego właśnie kilkoma pasiekami i polami kwiatków dla tych pasiastych bestyjek. Heca jest taka, że babcia mojego chłopaka jest na pszczoły uczulona tak jak i ty, no i opowiadała Marcinowi, że jak pszczoła użądli, to można umrzeć. Zgadnij co zrobił mój wtedy sześcioletni chłopak? Oczywiście, że się zerwał i drąc się w niebogłosy "Babciu ja umrę!" poleciał z płaczem do dziadków xDDD Także no. Nie lubimy pszczółek. Fuj fuj, brzydale.
    Ja też ją omijałam, bo nie ogarniałam co fajnego jest czytaniu o robalach :') Pjona XDD
    Ale skoro dajesz jej 10/10, to muszę przemyśleć , czy nie warto kopsnąć się do biblioteki.. a może nawet do księgarni po Historię pszczół... Ehhh! Nie lubię cię :/ Jakbym miała mało książek do czytania :// Grrr!

    Buziole :**
    Q.


    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Co prawda, za owadami nie przepadam, ale pszczoły są potrzebne w naturze w odróżnieniu od takich komarów. :) Chyba znajoma czytała tą książkę nawet, ale nie jestem pewna. )

    OdpowiedzUsuń
  16. Zaciekawiłam się, dopisuję do mojej listy lektur obowiązkowych!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Bryyyy aż mnie ciary po całym ciele przeszły, kiedy pomyślałam jak Ci to igłę wbijali!

    Nadal nie jestem do książki przekonana. Tak jakoś jak o niej usłyszałam, to pomyślałam sobie: o jakaś durna książka o pszczołach, czy ludzie już naprawdę nie mają czego pisać. No i właśnie wątek tych pszczół nadal mnie średnio ciekawi i jest mi strasznie obojętny, co potęguję pewnie myśl, że tak jak i ty nienawidzę tych małych skurw**li!!! I może historie trójki bohaterów byłyby w stanie mnie zaciekawiać, ale wciąż mam mieszane uczucia. Myślę, że w podjęciu ostatecznej decyzji pomoże mi fakt, że tak tę książkę zachwycałaś, a przecież gust czytelniczy masz dobry! ;)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Do ciebie nie przemawiała, a ja o niej nawet nie słyszałam! Co więcej byłam przekonana, że to jakiś staroć... Może nawet klasyka. Cóż ze mnie za gapa.
    Czytam ,,różne epoki'' i już stawiam uszy czy przypadkiem nie będzie tu Anglii w epoce wiktoriańskiej. No i mamy Wiktora także +100 do szczęścia.
    Pszczoły mnie nie fascynują (raczej przerażają), ale chcę tę książkę, naprawdę. Musze sobie zapisać na LC, bo z moją pamięcią zaraz zapomnę. Mam nadzieję, że niedługo sobie ją kupię♥

    OdpowiedzUsuń
  19. "Wiecie, generalnie nie lubię tych małych, żółto-czarnych skurwieli" wygrałaś tym moje serce XD
    Na samym początku pomyślałam "to raczej nie jest książka dla mnie", ale doszłam do końca recenzji i patrzę, a tu 10/10, co mnie niesamowicie zaintrygowało i chyba jednak to przeczytam! Nieczęsto zdarzają się takie wysokie oceny:D
    Pozdrawiam! http://bookwormss-world.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Może się w końcu na nia zdecyduję...
    Pozdrawiam,
    Zaczytana Wiedźma
    ZaczytanaWiedźma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Zaciekawiłaś mnie tą książką. Może po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zastanawialam się nad kupieniem tej książki ale jakoś te pszczoły mnie nie przekonały, chociaż wydaje się ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja na tę książkę nie miałam ochoty, bo kojarzyła mi się z jakąś tam reklamą, gdzie zachęcano do ochrony pszczół. To znaczy oczywiście nic do tego nie mam ale też myślałam, że to coś o życiu owadów itp. A tu taka niespodzianka :) Może kiedyś sięgnę, bo nieźle mnie zaciekawiłaś :D
    pozdrawiam!
    Czytam, piszę, recenzuję, polecam

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Zostaw po sobie chociaż maleńki ślad - będzie to +100 do motywacji! ;)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.