Filmowe adaptacje książkowych historii coraz częściej pojawią się na kinowych ekranach. Coraz częściej też oglądam filmowe wersje przygód moich ulubionych bohaterów i coraz więcej pojawia się w mojej głowie refleksji na ich temat. Stwierdziłam więc, że co jakiś, raczej bliżej nieokreślony, czas, gdy chociaż odrobinę uporządkuję swoje myśli, napiszę do Was słów kilka na ich temat. Nie będę rozpisywać się o czym jest dana historia, bo myślę, że będą to filmy dosyć znane i jest to niepotrzebne, dlatego bardziej chcę się skupić na moich odczuciach. Zapraszam Was dzisiaj na pierwszy post z tej filmowej serii (Koniecznie napiszcie co o nim sądzicie i czy mam kontynuować tę serię postów!). :)
Ekranizacje bywają lepsze lub gorsze, ale generalnie lubię je oglądać, nawet jeśli nie są to wybitne arcydzieła sztuki filmowej. Szczególnie lubię oglądać filmy, gdy jestem zmęczona i nie mam już siły, aby sięgnąć po książkę, jest to wtedy dobra forma relaksu. Ostatnio miałam przyjemność zapoznać się z dwiema stosunkowo "nowymi" ekranizacjami i dlatego też dzisiaj wezmę je pod lupę. Zapraszam na mój krótki wywód o "Nerve" oraz "Osobliwym domu Pani Peregrine"!
"Nerve"
"Nerve" (recenzję książki znajdziecie <tutaj>) w książkowej wersji nie wypadł źle, ale też nie była to świetna historia. Sam pomysł na fabułę był genialny, jednak coś poszło nie tak przy jego wykonaniu. Tuż po lekturze książki stwierdziłam, że muszę wreszcie zapoznać się z filmem - w końcu to jego zwiastun zachęcił mnie do lektury książki! W ostatni wolny niedzielny poranek odpaliłam laptopa i spędziłam niezwykle przyjemne półtorej godziny z Emmą Roberts i Davem Franco.
W porównaniu do książki film jest absolutnie genialny! Muszę przyznać, że jest to mocno zmieniona historia, w której punktami wspólnymi są jedynie imiona bohaterów i reguły gry, a większość pozostałych elementów jest niemalże na wskroś różna. Wyszło to jednak na plus dla całokształtu. Oglądając "Nerve" nie sposób się nudzić - akcja jest doskonale poprowadzona i emocje nie milkną ani na momencik.
Olbrzymim plusem jest dla mnie bardzo dobrze dobrana obsada. Emma Roberts w mojej opinii idealnie wpasowała się w rolę Vee, a Dave Franco był moim wymarzonym Ianem (chociaż mógł mieć nieco dłuższe włosy xD). W dodatku muszę się Wam przyznać do tego, że jestem w nim beznadziejnie zakochana od momentu premiery "Iluzji", kiedy to zobaczyłam go po raz pierwszy na wielkim ekranie.
Podsumowując - "Nerve" to jeden z nielicznych filmów, który przypadł mi do gustu mocniej, aniżeli jego książkowy odpowiednik. Niesamowicie mocno polecam, powinien się większości z Was spodobać!
Podsumowując - "Nerve" to jeden z nielicznych filmów, który przypadł mi do gustu mocniej, aniżeli jego książkowy odpowiednik. Niesamowicie mocno polecam, powinien się większości z Was spodobać!
"Osobliwy dom Pani Peregrine"
Ransom Riggs stworzył genialną historię, którą pokochałam już od pierwszych stronic. Troszkę jest to dziwne, bo "Osobliwy Dom Pani Peregrine" akcją nie grzeszy, ale i tak wciąga (recenzję szczegółową znajdziecie <tutaj>). Jako wielbicielka książki, byłam niezwykle ciekawa filmu, więc czym prędzej udałam się do kina i co? I co? I lekka klapa.
Moje oczekiwania były olbrzymie, tym bardziej, że produkcją zajął się nie kto inny, jak Tim Burton, o którym chyba nikomu nie muszę nic opowiadać, a dodatkowo w rolę Pani Peregrine wcieliła się Eva Green. Eva Green, którą od momentu ujrzenia jej genialnych zdolności aktorskich w "300. Początek Imperium" niesamowicie podziwiam. Pierwszy zawód pojawił się już przy zwiastunie - gdzie dowiadujemy się, że w kinowej wersji zamieniono zdolności Emmy i Olive, ale stwierdziłam, że zaczekam z opinią do chwili, w której obejrzę cały film.
Gdy nadszedł ten moment, światła na sali zgasły, a reklamy się skończyły, moje podekscytowanie sięgało zenitu. Pierwsza część filmu, która niemalże wiernie oddaje urok książki, bardzo mi się podobała, jednak do drugiej mam kilka zastrzeżeń. Troszkę w dalszym ciągu irytuje mnie zamiana osobliwych zdolności Olive i Emmy, rozumiem jednak, że w filmie lepiej to wyglądało, ale można było nakręcić ciekawą historię, pozostając przy tym wiernym oryginałowi. Końcówka historii jest zupełnie zmieniona, ale jestem w stanie to zaakceptować. Na wielkim ekranie w końcu wszystko musi być bardziej widowiskowe, nieprawdaż?
Niestety nie mogę wybaczyć twórcom tego, że kompletnie zamieszali się w sprawach czasu i stworzyli coś, co nie ma prawa istnieć. Trochę matematyki i logiki i już człowiek się gubi. Mocno mnie to zirytowało i zaniżyło ogólne odczucia. Nie chcę dokładnie spojlerować o co chodzi, jednak pewne wydarzenia są po prostu sprzeczne z prawami czasu... Szkoda, naprawdę szkoda, bo po Panie Burtonie spodziewałam się czegoś lepszego. Film nie jest jednak najgorszy, więc generalnie jeśli nie oczekujecie jakiegoś efektu "wow", możecie się na niego bez problemu wybrać. :)
Oglądaliście opisane przeze mnie ekranizacje? Czytaliście książki?
Podzielcie się wrażeniami! :)
Podzielcie się wrażeniami! :)
Jeju, a ja do ostatniej chwili wierzyłam, że może stwierdzasz, iż książka "Nerve" w sumie nie była taka zła. No ale z tym, że film jest świetny muszę się zgodzić. Uwielbiam aktora grającego Iana, chociaż rzeczywiście lepiej mu w dłuższych włosach z rodem Iluzji. W obu rolach pokazał klasę i zapewnił sobie tym pewnie wiele fanek (czytaj. Mnie!).
OdpowiedzUsuńCo do pani Peregrime... Nie chce mi się iść na ten film. Ekranizacja pewnie nie jest zła, aczkolwiek po dość przesadzonej Alicji filmy Pana Burtona straciły u mnie delikatnie. Tzn. Film pewnie obejrzę, jednak nie wybieram się do kina na razie. :))
Pozdrowienia!!!
Powróciłam, zaiste!
OdpowiedzUsuńCzy tylko mnie Nerve ni cholery nie interere? Znaczy pod względem książkowym, bo film bym w sumie chętnie obejrzała, ino nie mam z kim (a raczej mam z kim, ale wszelkie "ktosie" nie mają kiedy :<). Lubie tego przystojniaka, którego imienia już zapomniałam, ale wiem, że ty wiesz o kim mowa :D
Na Osobliwy dom Pani Peregrine też mam ochotę, ale w tym przypadku najpierw chcę poznać wersję papierową :) Tym bardziej, że troszkę mnie straszysz tym zawodem :< Burton nie mógł spartaczyć filmu, ja w to nie wierzę :'( Ale się przekonam, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku :D
Buziole ;*
Q.
https://doinnego.blogspot.com/
Osobliwy dom dopiero czytam, a filmowej wersji jeszcze nie widziałam. Natomiast Nerve ani nie widziałam ani nie czytałam :( Jednak jak tak oceniasz to raczej zacznę od filmu niż książki.
OdpowiedzUsuńOglądałam Nerve i ten film naprawdę mi się spodobał! Poszłam na ten film ze względu na Emmę Roberts, którą ubóstwiam! Choć książka przede mną, mam nadzieję, że również przypadnie mi do gustu. ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOsobliwe Delirium
Żadnej z tych dwóch nie oglądałam, ale mam ochotę na "Osobliwy dom pani Peregrine" :) Książka mnie nie zachwyciła, bo po prostu miałam inne oczekiwania. Dla mnie była zbyt bajkowa. Co do filmu, to tym razem nie spodziewam się niczego konretnego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Nie czytałam, ani nie oglądałam. Jednak w planach mam "Nerve" - książkę. Ostatnio oglądałam ekranizację książki zaraz po przeczytaniu i myślałam, że w trakcie się powieszę - było tak słabo. W sumie sporo różnic opisałam u siebie na blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam jesiennie // Książki w Piekle ♥
Cóż... ciężko mi się wypowiedzieć, bo żadnego z tych filmów nie widziałam, a czytałam tylko ,,Osobliwy dom pani Peregrine". Jednak kiedy obejrzałam zwiastun, także nie byłam zadowolona z tego, że zmieniono umiejętności Emmy. Najbardziej lubię ekranizacje, kiedy są jak najbardziej zgodne z treścią książki. Mam zamiar obejrzeć oba filmy, kiedy tylko pojawią się na interenecie, więc zobaczymy, co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z Books of Souls
Ani nie oglądałam ani nie czytałam, ale "osobliwy dom Pani Peregrine" mam zamiar przeczytać zanim obejrzę film.
OdpowiedzUsuńNa "Osobliwy dom..." wybierałam się do kina, ale jeszcze się nie wybrałam... A co do "Nerve" to ani nie czytałam, ani nie widziałam. Jednak po obejrzeniu wielu recenzji zastanawiam się czy nie zobaczyć na razie jedynie ekranizacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Czytelnicza Eminencja
Na "Nerve" miałam ochotę już od dawna. Podobnie jak i ciebie, mnie również zachęcił do tego zwiastun filmu. Przeczytałam jednak kilka recenzji i zmieniłam zdanie. Może jednak pozostanę tylko przy filmie? Szczególnie, że uwielbiam Emmę Roberts i prawie wszystkie filmy, w których grała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://bookwormss-world.blogspot.com/
Koniecznie będę musiała zobaczyć te filmy.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Osobliwy dom Pani Peregrine" i jestem ciekawa ekranizacji, jednak obejrzę go w domowym zaciszu, kiedy minie na niego to wielkie "bum" w kinach :) "Nerve" nie miałam przyjemności czytać, ale widzę, że film fajnie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Oba filmy i obie książki przede mną :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię oglądać ekranizacje książek, ale zazwyczaj jestem nimi rozczarowana. Zaintrygowałaś mnie filmem Nerve ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać ekranizacje znanych mi książek! Choć niestety często fabułam bohaterowie i sceneria odbiegają od moich wyobrażeń, co jest denerwujące ;)
OdpowiedzUsuńTych książek akurat nie czytaałam. Ale mogę się wypowiedziec w temacie nowości, której premiera miała miejsce w piatek, a mianowicie "Inferno" Dana Browna. Tak długo czekałam, a tu trochę się zawiodłam i czuje niedosyt. Ekranizacje zawodzą, jeżeli wześniej przeczytało się książkę. I to jużnie pierwszy raz dochodzę do takiego wniosku...
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z takimi porównaniami. Z chęcią poczytam. Nie zawsze przecież wiemy, że dana książka jest pierwowzorem dla filmu, a czasem warto po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńHm, do pewnego momentu sądziłam, że film raczej nie przebije książki, dopóki nie obejrzałam „Kosogłosa”, a wcześniej GOT-a. Dlatego wierzę Ci, że Nerve jest lepsze jako film, chociaż ani nie czytałam, ani nie oglądałam. Jeśli zaś chodzi o Burtona, ostatnio coś słabo mu idzie. „Mroczne cienie” były raczej jak dla mnie takie sobie, chociaż podobno w porównaniu z filmem książka jest okropnie nudna :)
OdpowiedzUsuńNerve to zupełnie nie mój styl, więc się nie skuszę. Ale co do ,,Osobliwego..." to mam na ten film wielka ochotę! Na książkę w sumie też, wiec może... :D
OdpowiedzUsuńświetny cykl ;)
Viks Follow
Myślę, że takie posty są naprawdę genialne i miło będzie czytać o filmowych upodobaniach drugiej osoby, jeśli samemu jest się kinomaniaczką. Także czekam na więcej!! *.*
OdpowiedzUsuń"Nerve" planuje obejrzeć, bo o ile książka średnio mnie ciekawi, o tyle o filmie słyszałam wiele dobrego, więc myślę, że warto będzie go zobaczyć. Zwłaszcza, że mowa tu o jakimś przystojniaku ^^
Na "Osobliwy..." mam tak straszną ochotę, że już nie mogę się doczekać aż w końcu go obejrzę. Książki nie czytałam, więc nie zauważę tych wszystkich zmian, co wyjdzie chyba na plus. Ja już byłam zauroczona zwiastunem "Osobliwych...", dlatego do filmu mam spore oczekiwania. Nie powiem, że nie przygasiłaś trochę mojego entuzjazmu, (bo zrobiłaś to!) ale i tak mam nadzieję, że się nie zawiodę.
Pozdrawiam!
Ani nie oglądałam, ani nie czytałam... Co prawa do książek mnie nie ciągnie, ale filmy z chęcią bym obejrzała. Dobra, z chęcią poszłabym na cokolwiek do kina, bo tak dawno tam nie byłam, że nie dawno zapomnę jak ono wygląda. Będę musiała zmobilizować tatę, żebyśmy razem na coś ciekawego poszli *choć połączenie naszych odmiennych gustów będzie trudne... Może się dla mnie poświęci?*. Póki co wyczekuje października, by pójść na Doctora Strange z powodu Benna, który tam gra i jego śmiesznego wdzianka super-bohatera. Pozdrawiam, Wielopasja
OdpowiedzUsuńObu książek nie czytałam, oba filmy mega mega mega chcę obejrzeć <3
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle dizęki Tobie dowiedziałam się, że można już znaleźć Nerve (zgaduję, że na cda? xD). Kojarzysz może, kiedy w necie będzie "Osobliwy dom"?
Aha, i jak radzisz: najpierw przeczytać książkę czy najpierw obejrzeć film?
Pozdrawiam ^^
Czytam, piszę, recenzuję, polecam
Kocham ekranizacje trzeba przyznać, że niektóre są mniej udane, ale i tak po mimo tego oglądanie filmów to moja druga pasja. Jeszcze nie oglądałam tych ekranizacji, ale po zwiastunach zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
Fantastic books
Na "Nerve" już byłam i bardzo mi się podobał, jakoś ostatnio brak takich filmów w kinach :< Ksiązka jeszcze przede mną (tak się za przeproszeniem srałam, żeby ją zdobyć, a teraz leży i się kisi).
OdpowiedzUsuńA "Osobliwy..." już czytałam, jak zapewne wiesz :D Okrutnie mi się podobał i mam nadzieję, że ekranizacja sprosta moim oczekiwaniom! Tym bardziej, że gra tam Eva Green <3
Ani tej ani tej drugiej książki nie czytałam :( No taki ze mnie dziwny czytelnik :d Mam w planach do nadrobienia, na filmach też nie byłam chociaż miałam iść! Ale teraz u mnie wszelkie plany biorę w łeb ;/
OdpowiedzUsuńOsobliwy dom jakoś mnie nie interesuje, a na Nerve zrobiłaś mi straszną ochotę ;D
OdpowiedzUsuń