Tytuł: "W ramionach gwiazd"
Tytuł oryginału: "These broken stars"
Autorki: Armię Kaufman, Meagan Spooner
Cykl: Starbound #1
Liczba stron: 487
Wydawnictwo: Otwarte (Moondrive)
"Jedno jego spojrzenie wystarczy, by rozpalić we mnie krew. Zdaje mu się, że nie widzę, jak wyciąga rękę w moją stronę i jak powstrzymuje się w ostatniej chwili. Jest niecierpliwy, ale potrafi się hamować – chce mnie odzyskać, ale czeka. Myśli, że mamy czas."
Ikar, największy prom kosmiczny w całej galaktyce, rozbija się podczas rejsu. Jedyni ocaleni to Lilac – córka najbogatszego człowieka w całej galaktyce, i Tarver – młody bohater wojenny, który nie należy do elity. Muszą zjednoczyć siły, by wrócić do domu i rozwiązać zagadkę tajemniczych wizji, jakie zaczynają ich nękać.
Wkrótce rodzi się między nimi uczucie. Jednak w świecie, z którego pochodzą, ich związek jest skazany na potępienie. Czy mimo to nadal będą chcieli opuścić planetę?
"W ramionach gwiazd" to druga, po genialnym "Fobosie", książka opowiadająca o kosmicznych wyprawach, po którą sięgnęłam w ostatnim czasie. Skusiłam się na nią podczas jednej z czerwcowych promocji księgarni internetowej Znaku, a do szybkiego zapoznania się z nią dodatko skłonił mnie READ MORE CHALLENGE BOOKS, do którego nominowała mnie Dominika z bloga Books of Souls.
Do wyzwania nominuję:
- Justynę z bloga Livingbooksx ➡ "Panika" Lauren Oliver
- Alicja z bloga Z nosem w książkach ➡ "Legenda. Rebeliant" Marie Lu
- Iza z bloga Niby nikt ➡ "Will Grayson, Will Grayson" John Green
- Martę z bloga Książki według Jęczącej Marty ➡ "Klejnot" Amy Ewing
Na przeczytanie danej powieści macie dwa tygodnie. Później wstawcie jej recenzję na bloga i nominujcie kolejne osoby! Jeśli jakiś tytuł komuś nie przypadnie wyjątkowo do gustu, bądź nie będziecie mieli jak go dostać - odezwijcie się, a ja zmienię pozycję.
Powracając do recenzji - "W ramionach gwiazd" to kosmiczny romans, po którego lekturze mam mieszane odczucia. Historia rozpoczyna się na pokładzie Ikara - olbrzymiego statku kosmicznego, lecącego do Nowego Paryża wraz z pięćdziesięcioma tysiacami pasażerów, podczas wystawnego bankietu. Wtedy też poznajemy naszych głównych bohaterów Lilac LaRoux - córkę najbogatszego człowieka w całej galaktyce - i Majora Tarvera Merendsena - osiemnastoletniego żołnierza, szybko wspinającego się po szczeblach kariery wojskowej.
Zbieg okoliczności, a może przeznaczenie sprawia, że młodzi bohaterowie zwacają na siebie uwagę i w momencie katastrofy Ikara znajdują się tuż koło siebie. Cudem ocaleni, dwoje z pięćdziesięciu tysięcy, trafiają na nieznaną planetę, która, chociaż została terraformowana, to wydaje się całkowicie niezamieszkana. Czy rzeczywiście tak jest? Tajemnicze szepty i wydarzenia, nie mające logicznych odpowiedzi, zdają się temu zaprzeczać...
"Szepty istnieją, wszyscy o tym wiedzą. Nawet jeśli nikt nigdy niczego nie udowodnił, ludzie zawsze opowiadali historie o tym, co leży poza skrajem zbadanego wszechświata."
Wspomniałam na początku, że mam mieszane odczucia po tej lekturze. Z czego wynikają? Mniej więcej z tego, że pierwsze 200 stron w porównaniu do reszty wypada bardzo blado. Początkowo autorki przedstawiają nam katastrofę o której, czytelnik wie, że nastąpi z opisu na okładce, jednak mam wrażenie, że autorki opisały to w najgorszy możliwy sposób. Nie czułam żadnych emocji, dreszczyku emocji, zaniepokojenia... Ikar był i nagle go nie ma.
W "pierwszej" części powieści irytowała mnie Lilac, która, pomimo ponadprzeciętnej wiedzy z fizyki, czy elektroniki, wysokiej inteligencji zachowywała się momentami niczym pustogłowa idiotka. W końcu katastrofa kosmiczna to idealny moment na zamartwianie się o obdarcie jedwabnych szpilek, a walka o przeżycie to świetny czas na rozważania o długości blednięcia blizn po pęcherzach na stopach, nieprawdaż?
Podobnie Major Merendsen - gdy uświadomił sobie kim jest jego towarzyszka zrozumiał, że nie powinien się do niej zbliżać. Tuż po wylądowaniu na planecie Lilac niesamowicie go irytowała, ale wciąż miał ochotę być bliżej niej i ja pocałować. Co z tego, że wcześniej rozmawiali ze sobą ledwo dwa razy? Nie lubię gdy w książkach bohaterowie zakochują się w sobie tak po prostu, niemalże tylko od pierwszego wejrzenia. Mocno mnie to irytowało.
" - (...) Ja właśnie z tych świateł pochodzę. Czy ma mi pan to za złe?
- Nie istnieje taka rzecz, którą mógłbym mieć pani za złe."
"W ramionach gwiazd" okazało się nie być totalną porażką. Wszystko, co nie wychodziło autorkom na początku, w drugiej połowie powieści ewoluowało i książka stała się naprawdę ekscytującą przygodą! Mogę wręcz powiedzieć, że druga połowa była fenomenalna! Zaskakujące wydarzenia, zwroty akcji i może lekko przesłodzony, ale ciekawie rozwijający się wątek miłosny nadały tej książce wyjątkowego charakteru. W niektórych momentach przecierałam oczy zw zdumienia i nie wierzyłam w to co przeczytałam.
W drugiej połowie powieści Lilac zachowuje się jakby w ciągu zaledwie kilku dni dojrzała o kilka lat, nabrała dystansu do niektórych rzeczy i przestała zwracać uwagę na nieistotne drobnostki. Jej wewnętrzne refleksje były bardzo interesujące i pouczające. Panna LaRoux wreszcie zaczęła korzystać ze swoich wrodzonych cech - stała się odważną, młodą kobietą walczącą o to, co chce osiągnąć i zdolną do poświęceń. Pokazała, że jej życie wcale nie jest takie proste, nawet jeśli może mieć niemalże wszystko na wyciągnięcie ręki. Tarver, jak to zapisałam w swoich notatkach, stał się uroczy! Dokładnie! Tarver Merendsen podczas lektury stał się moim kolejnym "książkowym mężem".
"Wiodę życie pełne przywilejów. Wiem o tym. Akceptuję to. - Głos łamie mi się lekko. Oblizuję wargi. - Ale nic nie jest za darmo. Przywileje mają swoją cenę."
Styl pisania autorek nie pozostawia żadnych zastrzeżeń. Jest prosty i przyjemnie łatwy w czytaniu, dlatego pomimo braków w akcji pierwszej połowy, książkę i tak niezwykle szybko się czytało i chciało się więcej. Jeśli chodzi o okładkę to mi nie do końca się podoba. Postacie Lilac i Tarvera wyglądają jakby zostały wklejone na to piękne tło w jakimś amatorskim programie graficznym... Jednakże znacznym plusem jest dbałość o szczegóły i odwzorowanie bohaterów pod względem wyglądu i ubioru.
Reasumując książka wypadła naprawdę dobrze, chociaż początek mógłby być znacznie lepszy. Zalety pozostałej części książki jak dla mnie przyćmiły wady poczatku. Myślę, że każdy powinien ją przeczytać i samemu wyrobić sobie opinię - może wy nie dostrzeżecie tylu wad w poczatku, co ja. "W ramionach gwiazd" potrafi wzruszyć, zaskoczyć i zaciekawić, więc ostatecznie otrzymuje ode mnie bardzo dobrą notę.
Ocena 8/10
A Wy czytaliście "W ramionach gwiazd"? 😊
Skoro w drugiej połowie książki akcja tak się polepsza, to chyba warto dać szansę tej pozycji :) Mi ta okładka też jakoś specjalnie się nie spodobała - dobrze ujęłaś, że wygląda jakby postacie ,,zostały wklejone w amatorskim programie graficznym" :D
OdpowiedzUsuńWerisa - vverisa.blogspot.com
Mam takie same zdanie. :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej części zachowanie Lilac tak mnie irytowało, że miałam ochotę rzucić książką w kąt i odpuścić sobie czytanie. Na szczęście druga połowa była bardzo dobra i czytałam ją z chęcią. Jednak uważam, że mogło być trochę lepiej.
Pozdrawiam! :)
Mam takie same zdanie. :)
OdpowiedzUsuńW pierwszej części zachowanie Lilac tak mnie irytowało, że miałam ochotę rzucić książką w kąt i odpuścić sobie czytanie. Na szczęście druga połowa była bardzo dobra i czytałam ją z chęcią. Jednak uważam, że mogło być trochę lepiej.
Pozdrawiam! :)
Zanim o recenzji - świetne te y... kwiato-książki? Nie wiem jak to nazwać, przypominają mi mlecze ;). Mam na myśli nagłówek z nazwą bloga, genialny pomysł!
OdpowiedzUsuńA co do książki, to zgadzam się z tobą tak w .. 95%. Lilac z początku piekielnie mnie irytowała tym martwieniem się o każdą plamkę na sukience. Przecież była w przeklętej dżungli, na obcej planecie, niepewna czy uda jej się ją opuścić na litość boską! Kto przy zdrowych zmysłach martwił by się o kilka brudnych szmar na ubraniu? Wstyd przyznać, ale początek, czyli to co na Ikarze czytałam jakoś tak pobieżnie, bez skupiania się. przecież (tak, jak napisałaś) i tak wiedziałam, że statek zaraz się rozbije, a więc średnio mnie interesowało co się na nim dzieje z ludźmi, którzy zaraz umrą. Co jeszcze? Ach, Tarver! Też trafił na listę lokatorów mojego serducha :D. Podobały mi się te wglądy w przyszłość pomiędzy rozdziałami, w jego przesłuchanie. Muszę powiedzieć, że Twoja recenzja jest bardzo dobra - tak rzetelnie i dokładnie napisana, cudo ;).
Pozdrawiam,
https://doinnego.blogspot.com/
A no i podoba mi się pomysł na taki challenge ;) Czytałam Klejnot oraz Trylogię Marie Lu i jestem nimi w pewnym stopniu zachwycona <3
OdpowiedzUsuńOkładka kompletnie mi się nie podoba. Wygląda na tandetną i nie przekonała mnie z początku, żeby przeczytać tę książkę. Wiem jednak, że grzechem jest oceniać książkę po okładce, więc nie zamierzam tego robić. Historia wygląda na ciekawą i dziękuję Bogu za mój wrodzony upór, bo książka może być beznadzieja z początku, a ja i tak zrobię wszystko, co w mojej mocy, by doczytać ją do końca. To niewątpliwa zaleta, gdy zetknę się z "W ramionach gwiazd":)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Hej, nominowałam Cię do TAGu ---> http://podroze-w-ksiazki.blogspot.com/2016/07/paranormal-book-tag.html
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że weźmiesz udział. :)
Pozdrawiam!
Też nie lubię, gdy bohaterowie zbyt szybko się w sobie zakochują, wolę gdy ich uczucie rozwija się powoli, bo wtedy wychodzi wszystko naturalniej. Myślę, że początkowe zachowanie Lilac było celowym zagraniem autorek, by pokazać jej zmianę, ale to nie zmienia faktu, że faktycznie była denerwująca. Mimo wszystko książka mi się podobała i czekam na kolejny tom :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Bardzo dziękuję za nominację ;) Mam nadzieję, że wywiążę się z powierzonego mi zadania. Co prawda "Klejnot" jest pierwszym tomem serii, których nie chcę na razie zaczynać, ale zapowiada się całkiem dobrze *.* Co do "W ramionach gwiazd"-jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale bardzo chcę. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńGeneralnie chciałam przeczytać tą książkę. Miałam jakiegoś fisia na punkcie książek od Otwartego, ale koniec końców nie zdecydowałam się na tą historię. Dziwi mnie jak tak krótka ksiazka może ewoluować w trakcie. W sensie, że nie dopracowany początek, a tak dobre zakończenie. Cóż, może kiedyś powinnam to przeczytac. :)
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja 😀
OdpowiedzUsuńWidzę że lubisz czytać więc zapraszam ☺
ksiazkamlodziezowa.blogspot.com
Jeszcze nie czytałam. Muszę też przyznać, że nawet nie ciekawiła mnie zbytnio ta historia. Książkę kupiłam, bo była w promocji Znaku:D od tej pory czeka na swoją kolej :D Mam nadzieję, że uda mi się przebrnąć przez nudną połowę :D
OdpowiedzUsuńJakie cudne zdjęcie to na końcu *-* :D
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie czytałam, ale mam w planach, bo kocham książki o kosmosie (i z cudną okładką, a ta ma cudną okładkę :P)
Pozdrawiam!
Cieszę się, że książka Ci się spodobała, bo poniekąd Ci ją poleciłam, więc gdyby okazała się totalną klapą, byłoby mi głupio. :) Ja byłam całkowicie oczarowana ,,W ramionach gwiazd" i z niecierpliwością czekam na kolejny tom. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika