Dzisiaj przychodzę do Was z opinią na temat książki, która niezwykle mnie zaintrygowała, gdy tylko pojawiła się pośród zapowiedzi wydawniczych. Ameryka, popkultura i podróż w poszukiwaniu mitów - połączenie niemalże idealne! Czy jednak całokształt dorównał opisowi?
Tytuł: "Przez stany POPświadomości"
Autorzy: Jakub Ćwiek, Radek Teklak, Patryk Jurek, Bartek Czartoryski, Kreska_
Liczba stron: 360 (+ ponad 50 stron zawierających zdjęcia z podróży)
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Na początek pozwólcie, że opowiem Wam kilka słów o genezie książki - Jakub Ćwiek, którego chyba nikomu nie muszę przedstawiać, jako niezwykły miłośnik popkultury pewnego dnia wpadł na pomysł podróży - podróży po całych Stanach Zjednoczonych w poszukiwaniu prawdy i mitów dotyczących najsłynniejszych miejsc, które wszyscy znamy z ekranów kultowych filmów, czy stronic popularnych powieści.
Jako człowiek, który słowa raczej dotrzymuje, zebrał grupkę przyjaciół, swojego tatę i... wyruszyli! Wyruszyli śladem Stephena Kinga, H.P. Lovecrafta, Edgara Allana Poego, śladem uwielbianych przez miliony seriali, takich jak The Walking Dead, Czysta Krew, Detektyw, House of Cards, Prawo ulicy, czy wreszcie śladem kultowych filmów, jak Nagi instynkt, Rocky, czy Szklana pułapka...
Mogłoby się wydawać, że dla mnie, osoby znacznie młodszej od pokolenia, które wychowało się na tych wszystkich produkcjach, książka Ćwieka nie będzie czymś, co będzie w stanie mnie zainteresować, ale było dokładnie odwrotnie. Mimo że urodziłam się znacznie później większość swojego dzieciństwa spędziłam na oglądaniu tych kultowych produkcji i po prostu musiałam przeczytać tę książkę! W dodatku już na pierwszej stronie znalazłam kilka zdań (dzielę się nimi z Wami poniżej), które po prostu całkowicie mnie kupiły i byłam pewna, że to będzie świetna lektura!
Otóż uważam, że to, jacy jesteśmy dzisiaj, to zasługa w równej mierze naszych rodziców, nauczycieli i otoczenia, co... Patricka Swayze mówiącego, że Baby nie będzie siedzieć w kącie. Albo Bruce'a Willisa posyłającego do diabła Alana Rickmana pamiętnym "Jupikajej, wydymańcu".
Pomyślcie sami, w ilu miejscach, które pamiętacie z dzieciństwa... nigdy nie byliście? Ile wspomnień, ile emocji wiąże się z ludźmi, których nie dość, że nie widzieliście na żywo, to jeszcze wiecie, że są tylko kreacją? Czy nam to kiedykolwiek przeszkadzało?
I niestety chwilę później nadszedł czas, aby zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Kuba Ćwiek pisze naprawdę interesująco, ale ma nawyk rozwlekania wszystkiego po kolei i tak oto pierwsze sto stron powieści opowiada jedynie o tym, jak pomysł podróży do Stanów się rodził i ewoluował oraz jak w ogóle zaplanowano logistycznie całą wyprawę. Znajdziecie tutaj pełno dygresji, dowiedziecie się co nieco o autorach książki, ale również skubniecie rąbek wiedzy na temat popkultury.
Początek był zdecydowanie największym rozczarowaniem, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał. Bo po głębszym przemyśleniu stwierdzam, że tak naprawdę to on mi się podobał, ale nie było to coś, czego oczekiwałam po tej pozycji. Podobnie jest zresztą z całą resztą pozycji (tej pisanej z punktu widzenia Ćwieka). Spodziewałam się takiego dosłownego obalania mitów, opisów tych prawdziwych Stanów Zjednoczonych i interesujących informacji na temat kultury masowej.
Dostałam jednak opis podróży, opis problemów, jakie mogą nas spotkać w Ameryce, opis przeżyć bohaterów pomieszany z dawkę popkultury, dygresji i problemów. O tak, problemów nasi autorzy mieli sporo i niestety nie byli w stanie zrealizować wszystkich punktów swojej podróży, a szkoda... O popkulturze dowiedziałam się mimo wszystko dosyć dużo, a i tak najciekawsze były dygresje, które przenosiły nas nie tylko w dodatkowe historie "stanowe", ale też ukazywały zwykłe, czasami niezwykłe, lecz proste i osobiste przeżycia Ćwieka.
Język, jakim posługuje się autor, jest zdecydowanie jednym z największych plusów. Nie ma tu specjalnie wygładzonych, wyidealizowanych wypowiedzi. Wręcz przeciwnie - zdarzają się przekleństwa, ale są one tak ujęte, że nie przeszkadzają, a gdyby ich nie było tekst brzmiałby po prostu sztucznie. Plusem jest również humor naszych jednostek - sarkastyczne uwagi, dziwne komentarze to zdecydowanie coś co lubię! Ciekawymi momentami są również dyskusje w przypisach autora oraz redaktora - uwierzcie, uśmiech niejednokrotnie pojawia się na twarzy.
Język, jakim posługuje się autor, jest zdecydowanie jednym z największych plusów. Nie ma tu specjalnie wygładzonych, wyidealizowanych wypowiedzi. Wręcz przeciwnie - zdarzają się przekleństwa, ale są one tak ujęte, że nie przeszkadzają, a gdyby ich nie było tekst brzmiałby po prostu sztucznie. Plusem jest również humor naszych jednostek - sarkastyczne uwagi, dziwne komentarze to zdecydowanie coś co lubię! Ciekawymi momentami są również dyskusje w przypisach autora oraz redaktora - uwierzcie, uśmiech niejednokrotnie pojawia się na twarzy.
W oddali dostrzegam Lamberta z nosem w komórce. Trochę z niego taka przysadzista latarnia wyjebania na oddalającym się brzegu normalności i myślę, czy go nie zawołać, ale wtedy dostrzegam Deadpoola na jednorożcu pierdzącym tęczą i już wiem, że nie ma dla mnie nadziei.
- Ty, a jak on tam będzie? - mówię.
- King? - pyta Patryk.
- Nie, klaun, kurwa, z To. Pewnie, że King.
- Och, wtedy zwyczajnie dostanę zawału, polecę na glebę, wyrżnę o grzejnik i zejdę błogo - Radek jest w swym opisie precyzyjny i akuratny, jakby uzupełniał tabelkę w Excelu. Lubi Excela. Analityk.
Pomiędzy głównymi treściami spisanym przez Kubę Ćwieka, otrzymujemy krótkie wstawki, czyli Z rzeczy po(p)ważnych by Bartek. Świetnie uzupełniają one całą opowieść i tworzę takie małe, kompendium wiedzy popkulturowej. Następnie mamy dodatek Stany w obiektywie Kreski_ i Patryka, czyli zbiór zdjęć z całej podróży, które pozwalają nam dokładnie zobrazować sobie sytuacje i miejsca opisane w książce.
Kolejnym świetnym akcentem jest Dziennik pokładowy Radka, czyli relacje z podróży na żywo. Cudowne 60 stron relacji, które pochłonęłam niemalże w momencie i którego jedyną wadą była długość - zdecydowanie chciałabym więcej! Aż wreszcie na sam koniec otrzymujemy w bonusie sceny zza kulis czyli kilkanaście stron bardziej prywatnych zdjęć uczestników wyprawy, pokazujących głównie ich, pozytywnie zakręconych, podczas tej trzytygodniowej, szalonej tułaczki po Stanach.
Kolejnym świetnym akcentem jest Dziennik pokładowy Radka, czyli relacje z podróży na żywo. Cudowne 60 stron relacji, które pochłonęłam niemalże w momencie i którego jedyną wadą była długość - zdecydowanie chciałabym więcej! Aż wreszcie na sam koniec otrzymujemy w bonusie sceny zza kulis czyli kilkanaście stron bardziej prywatnych zdjęć uczestników wyprawy, pokazujących głównie ich, pozytywnie zakręconych, podczas tej trzytygodniowej, szalonej tułaczki po Stanach.
Czy polecam Wam Przez stany POPświadomości? Tak. Nie jest to idealna pozycja, posiada troszkę wad, spodziewałam się po niej zupełnie czegoś innego, ale nie zawiodłam się na niej. Jest to dosyć specyficzna pozycja, nie każdemu przypadnie do gustu, ale jeśli interesujecie się popkulturą (ktoś się nie interesuje? 😂), jeśli chcecie zobaczyć jak wyglądają Stany Zjednoczone z prawdziwej, niezmienionej przez media, perspektywy i przede wszystkim jeśli planujecie wyprawę do USA to jest to pozycja, którą powinniście koniecznie przeczytać!
Ocena: 7.5/10
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu SQN!
Od kiedy usłyszałam o tej książce, mam ochotę ją przeczytać. Trochę mnie zaniepokoiłaś, pisząc, ze spodziewałaś się po niej czegoś innego. Też się boję, że się zawiodę. Ale i tak mam nadzieję, ze kiedyś ta książka wpadnie w moje ręce. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już zamówiona u Mikołaja:-) Mimo wszystko chciałabym wyruszyć z Ćwiekiem w tę podróż. Przemierzanie świata, poznawanie, otwieranie się na nowe - to coś, co szczególnie cenię. Dla tego wszystkiego warto żyć!
OdpowiedzUsuńJa raczej nie przeczytam, bo nie lubię takich książek.
OdpowiedzUsuńJednakże twoja recenzja jest bardzo ciekawa!
pozdrawiam i zapraszam http://polecam-goodbook.blogspot.com/2016/11/miosniczki-czekolady-i-slub-recenzja.html
Lubię styl pisania Jakuba Ćwieka i mogłabym przeczytać tę książkę:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytać czy nie przeczytać... Mam problem z tą książką, bo o ile zdaję sobie sprawę z tego, jak świetnym gawędziarzem potrafi być Ćwiek, wiem również, że bardzo często odbiega od tematu i to, co miało być rdzeniem wypowiedzi, staje się jedynie jej tłem. Pytanie, czy reszta autorów dopowiada to, od czego Ćwiek uciekł? Bo temat kusi, ale najpierw chciałabym mieć pewność, że książka na ów temat jest:)
OdpowiedzUsuńTeraz mam problem. Przeczytać czy nie... A może pominę pierwsze 100 stron? Dzięki za fajną recenzję :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego na temat tej książki :) Ogólnie czytałam wiele książek wydanych przez to wydawnictwo i jeszcze nie było tak, by któraś mi nie spasowała.
OdpowiedzUsuńJakub Ćwiek w innym wydaniu :) na pewno warto przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMówią aby nie oceniać ksiązki po okładce ale ta okładka bardzo rzuciła mi się w oczka. :) O książce nie słyszałam aż do dzisiaj!
OdpowiedzUsuńPopkultura <33 Jak tu jej nie kochać?
OdpowiedzUsuńW każdym razie nad tą pozycją zastanawiałam się już jakiś miesiąc temu? Ale w końcu zrezygnowałam. Oglądałam raz wywiad z Ćwiekiem i zaobserwowałam, że faktycznie odbieganie od tematu nie jest mu obce. O ile w luźnej rozmowie jeszcze można to zdzierżyć i zrozumieć, to nie wiem czy dałabym radę przy tekście. Ugg, dalej się waham :\ Najprawdopodobniej jeszcze prześpie się trochę z decyzją, tym bardziej, że mam kilka priorytetów, a kasa w portfelu zaczyna się nieźle kurczyć, niestety. Pozdrawiam, Wielopasja
Ja też jak zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach to się zaciekawiłam. Ćwiek i taka twórczość? To musi być warte uwagi xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read
Pierwszy raz się z tym spotykam i już wiem, co zamówię na święta ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, bardzo ciekawa książka! Nie wiem zbyt wiele o Jakubie Ćwieku (przemilczmy to, proszę :D), ale słyszałam o nim same dobre rzeczy. I nie szkodzi, że książka ma trochę wad - nikt nie jest idealny, nawet książki! :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
Dominika z BOOKS OF SOULS
Widzę, że Ciebie też zaintrygował język Kuby Ćwieka! Ja przez pierwsze kilkanaście stron nie mogłam się otrząsnąć :)
OdpowiedzUsuńZresztą, jeśli masz ochotę to zapraszam na recenzję tej książki na www.the-books-in-the-rye.blogspot.com, gdzie czasem mam nieco odmienne zdanie od twojego :)
Koniecznie muszę się z tą książką zapoznać. Już sam opis mnie zaciekawił, a recenzja sprawiła, że jestem już mile do tej książki nastawiona.
OdpowiedzUsuńNie boję się tego rozwlekania, bo nie znam jeszcze stylu i charakteru Jakuba Ćwieka, więc albo będę rozczarowana albo wręcz przeciwnie.
Pomysł na książkę, jak dla mnie, był genialny i świetnym zabiegiem było dodanie zdjęć lub Dziennika pokładowego Radka. Uwielbiam takie urozmaicenia w książkach!
Jeszcze możliwość niejednokrotnego uśmiechnięcia się pod nosem, działa na korzyść tej pozycji.
Na pewno przeczytam!
Buziaki :*
Kojarzę twórczość Jakuba Ćwieka, jednak nie miałam jeszcze okazji przeczytać tej książki, bo niestety nie ma jej w żadnej bibliotece.
OdpowiedzUsuńhttp://take-a-pencil-and-draw-world-of-race.blogspot.com/