Cześć Robaczki!
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki, która dosyć długo czekała, aby wreszcie trafić w moje łapki. Po większych i mniejszych zawirowaniach sięgnęłam wreszcie po powszechnie wychwalaną w blogosferze, jedną z najgorętszych premier z początku tego roku, czyli po prostu po "Porwaną pieśniarkę". Czy i mnie również przypadła do gustu?
Tytuł: "Porwana pieśniarka"
Tytuł oryginału: "Stolen Songbird"
Autor: Danielle L. Jensen
Liczba stron: 432
Wydawnictwo: Galeria Książki
Cecile prowadziła prawie normalne życie. Mieszkała na wsi z ojcem, miała najlepszą przyjaciółkę i powoli przygotowywała się do wyjazdu do miasta, do matki. Razem z nią miała stać na największych scenach i zachwycać ludzi swoim głosem. Wszystkie plany pokrzyżowało porwanie. Dziewczyna została siłą pochwycona i sprowadzona do Trollus. Trollus to legendarna kraina trolli. Pięćset lat wcześniej zła czarownica rzuciła klątwę na to miejsce i zostało ono pogrzebane pod tonami masywnych skał ze zwalonej góry. Dotychczas Cecile sądziła, że trolle i ich kraina to jedynie mit. Lecz jak widać w każdym micie znajduje się ziarnko prawdy...
Dziewczyna, jak szybko się dowiaduje, została sprowadzona do Trollus, aby poślubić księcia Tristana, gdyż według przepowiedni powinno to zdjąć klątwę ciążącą na trollach od setek lat. Cecile myśli początkowo tylko o jednej rzeczy - ucieczce. Z czasem poznaje jednak coraz lepiej środowisko trolli i zaczyna rozumieć motywy ich postępowania, a nawet budzi się w niej iskierka uczucia skierowana w stronę przystojnego Tristana. Czy ludzka dziewczyna będzie w stanie pomóc istotom z innego świata? I co się stanie, gdy część trolli postanowi się zbuntować przeciw arystokratom?
- Jesteś ostatnim mężczyzną na świecie, którego chciałabym poślubić – wysyczałam.
- Sam też nie raduję się tą perspektywą – odparł Tristan – ale czasami musimy robić rzeczy, które wydają nam się nie do pomyślenia.
Po "Porwaną pieśniarkę" sięgnęłam bez jakiś większych oczekiwać. Słyszałam o niej wiele, naprawdę wiele dobrego, ale tak jak np. książki Hoover kompletnie do mnie nie przemawiała. Niby tematyka fajna, niby wpada w moje gusta, niby wszyscy chwalą, ale nie czułam niczego. Nic mnie do niej nie przyciągało. Gdy jednak miałam możliwość wyboru książki i nie mogłam wpaść na nic konkretnego, postanowiłam spróbować dać szansę twórczości Jensen. I nie zawiodłam się.
Akcja książki pędzi jak szalona i dosłownie nie można się od niej oderwać. Co kilka akapitów, co kilka stron czeka na nas mniejszy, bądź większy zwrot akcji, dowiadujemy się czegoś innego i coraz mocniej wkręcamy się w fabułę. Lekki, plastyczny język, jakim posługuje się pisarka jedynie potęguje ten efekt. Całość czyta się naprawdę szybko i ma się ochotę na więcej.
– Jakie to błyskotliwe. A skoro już mowa o błyskotliwości, zamierzałaś uciec? – Przyjrzał się mojemu ubraniu. – W szlafroku i na bosaka? Powiedz mi, czy jeśli włożę piżamę i ranne pantofle, będę mógł do ciebie dołączyć, czy to samotna wyprawa?
Cecile początkowo mnie irytowała. Trafiła do Trollus i jedyne o czym mogła myśleć to ucieczka. Jej bezmyślne, wręcz głupie próby ucieczki lekko zniesmaczyły mi początek lektury, ale na szczęście później nasza główna bohaterka lekko się ogarnęła. Jedyny moment w którym poczułam mocną nieścisłość pojawił się w momencie "pobudki" podczas drugiego dnia jej pobytu w Trollus. Dotychczas była obrażona na wszystkich i wszystko, nie tolerowała swojego męża, po czym tego poranka zaczęła się z nim żartobliwie droczyć, co wywołało u mnie lekki mindfuck. Później powróciła do swojego standardowego zachowania, które jednak na przestrzeni kolejnych miesięcy uległo zmianie.
- Dlaczego? - Uderzyłam pięściami w stół. - Dlaczego nie możesz mi uwierzyć? Dlaczego mi nie ufasz?
- Ponieważ jesteś człowiekiem, Cecile. Możesz okłamać nawet samą siebie.
Tristana polubiłam od początku. (Czy tylko mnie od razu to imię kojarzy się z Dziejami Tristana i Izoldy?) Nie chcę Wam opisywać dlaczego zapałałam sympatią do Tristana i co dokładnie wzmocniło moje uczucia do jego postaci, gdyż obawiam się, że byłby to spojler. I to prawdopodobnie bardzo duży spojler. A z reguły ich unikam. 😉 Drugą męską postacią o jakiej Wam opowiem jest Marc. To mój drugi kandydat na męża z tej książki i, po głębszej analizie moich uczuć, stawiam praktycznie na równi z Tristanem, chociaż nie gra on tu wiodącej roli. Jego historia jest niezwykle smutna i ujmująca, a on pomimo utraty niemalże całego swojego świata, nadal stara się jakoś żyć i pomagać przyjaciołom.
Niezwykle podoba mi się kreacja trolli w powieści Jensen. Moje pierwsze skojarzenie ze słowem troll dotychczas to obraz brzydkiego, pozbawionego jakiejkolwiek symetrii stworka. Brzydko pachnącego stworka bez żadnych manier. W "Porwanej pieśniarce" jest inaczej. Jak to sama autorka napisała trolle "(...) bardziej przypominają piękne rzeczy, które miały pecha i zostały uszkodzone.". Lecz wśród nich zdarzają się również przystojni mężczyźni, czy urodziwe kobiety. Jednym z takich przypadków jest właśnie Tristan, co chyba znacznie ułatwiło Cecile życie.
Podsumowując - historia ukazana w "Porwanej pieśniarce" bardzo mi się podobała. Jest to lekki powiew świeżości w młodzieżowej fantastyce i jak na razie chwila wytchnienia od wszechobecnych trójkątów miłosnych. Motyw trolli pojawia się dosyć rzadko w literaturze popularnej, więc tym bardziej warto go docenić. Książka posiada lekkie wady, jednak zalety znacznie nad nimi przeważają i pozostawiają pozytywne odczucia po lekturze, Jeśli jeszcze nie czytaliście tej pozycji, to zachęcam Was do zakupu, czy też do wypożyczenia jej. 😊
Ocena: 8/10
Za książkę dziękuję Księgarni MegaKsiazki.pl
Wszystkiego najlepszego z okazji jutrzejszych mikołajek!
Samych wymarzonych, książkowych prezentów!
Uwielbiam tę książkę i oczywiscie Tristiana :) Myślałam, ze tylko jak mam skojarzenia z Tristianem i Izoldą :)
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do przeczytania tej książki, wpisuję ją na swoją chciejlistę :)
OdpowiedzUsuńMalwina
Już od dłuższego czasu mam ją w planach i w końcu muszę się za nią zabrać, bo to trzeci tom ma wyjść a ja dalej w lesie jestem xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam ją w planach, ale jakoś tak zawsze wyskoczy coś innego wiesz jak to jest. Jednak po twojej recenzji czuję się bardziej zachęcona. Wspominasz o pędzącej akcji, a ja lubię jak w książce się dużo dzieje, przynajmniej wtedy człowiek się nie nudzi, bo nie ma czasu. Nigdy nie czytałam nic o trollach, co w tym przypadku działa na plus książki. No i podobnie jak ty wygląd trolli kojarzył mi się tylko z czymś... brzydkim. Także czas zmienić zdanie na ich temat i poznać Tristana. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kejt_Pe
Ukryte Miedzy Wersami
mam w planach, ciekawią mnie te trolle :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMnie też się ta książka podobała, chociaż drugi tom jest nieco lepszy. Jedynym, co mi mocno przeszkadzało w lekturze, była główna bohaterka. Cecile niesamowicie mnie irytowała przez całą pierwszą część. W kontynuacji jej postać trochę uległa zmianie i stała się bardziej znośna, chociaż i tak momentami porażała mnie jej bezmyślność. Niedługo ma wyjść trzeci tom, mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej ;)
OdpowiedzUsuńObiema rękami podpisuje się pod Twoim podsumowaniem, ale powiem uczciwie, że dla mnie poważnym mankamentem książki był niezwykle drażniąca główna bohaterka. Nie czytałam kolejnej części, więc może tędy droga, żeby polubić Cecile.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło!
Cecile trochę za szybko przekonała się do trolli i Tristana. Nie wyszło to zbyt naturalnie. W końcu została porwana! Największym plusem tej serii jest oryginalność, bo nie często ma się styczność z trollami. Była to przyjemna odskocznia. Jednak według mnie drugi tom słabszy :/ Niestety. Czekam na styczeń i ostatnią część - mam nadzieję, że lepszą od drugiej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Och, nasze ulubione MegaKsiażki Olu <3 xDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńNa Pieśniarke mam oko, ale czekam, bo gdyż wygląda na to, ze opowieść, którą sama pisze ma kilka podobnych elementów (Madzia mie to powiedziała xD), i nie chcę, aby mi coś się narzuciło na własną historię z tej :)
Kuźwa, lubię jak piszesz niepoprawne politycznie słowa (czyt. "mindfuck") xD
Jak mówisz, że nie ma trójkąta miłosnego, to ja już mam na nią chcice, ale i tak odczekam. Tristan (mi też od razu skojarzył się z Izoldą) nie zając, nie ucieknie :P
Buziole ;*
Q.
Otwórz Drzwi do innego wymiaru
Nie moja tematyka, nigdy takie książki do mnie nie trafiały. Zdecydowanie bardziej wolę literaturę faktu i sensację ;)
OdpowiedzUsuńMnie również bardzo kusi, aby w końcu przeczytać książkę, o której tyle dobrego słyszałam. Twoja recenzja tylko potęguje tą chęć. Pewnie denerwowałaby mnie główna bohaterka, ponieważ często się to u mnie zdarza, ale z chęcią poznałabym Tristiana [tak, mi też kojarzy się z Izoldą] oraz historię Marca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i serdecznie zapraszam do siebie, gdzie pojawiła się recenzja książki "Co wie noc".
BOOK MOORNING
Też do tej pory spoglądałam na tą książkę z pewną rezerwą, ale chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNiedługo się za nią zabieram, to będzie świetna przygoda <3
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja natykam się na niewiele książek, w których występuje trójkąt miłosnych? xD
OdpowiedzUsuńWszyscy tak biadolą, że pełno tego, że takie tam, no ale kurde ja nie mam takiego wrażenia, że wszędzie ten wątek występuje... Widocznie czytam rózne gatunki, a nie skupiam się na jednym.
A propos Porwanej, to chce to przeczytać :D Pamiętam jak po raz pierwszy ją zobaczyłam i przeczytałam "Pleśniarka" i taki tytuł byłby fajniejszy, bardziej intrygujący xDD
Śliczna ta okładka i śliczne zdjęcia <3
Kasia z Kasi recenzje książek :)
Ola, nie tylko tobie kojarzy się z Tristanem od Izoldy <3 Widzę, że masz podobne odczucia jak ja;) jestem ciekawa Twojej opinii o drugiej części. Marc to taki trochę skrzywdzony chłopiec, którym by się człowiek chciał zaopiekować, też go uwielbiam (teraz się zaczęłam zastanawiać, czy to w tej części poznaliśmy jego historię...)Z niecierpliwością czekam na zakończenie trylogii :D Świetna recenzja i zdjęcia. "zazdraszczam" Ci śniegu... :(
OdpowiedzUsuńOd dawna mam w planach przeczytanie tej książki, ale zawsze znajdę jakąś inną lekturę na swojej drodze i zapominam o "Porwanej pieśniarce". Słyszę na jej temat cały czas same pozytywne opinie, więc chyba wreszcie będę musiała wziąć ją w łapki! :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam na konkurs!
http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/12/zimowy-konkurs.html
Jeszcze nie miałam okazji się z nią zapoznać, ale była mi już polecana, jestem ciekawa właśnie trolli, bo również nie wydaje mi się, aby było ich wiele w literaturze. :P
OdpowiedzUsuńKatty
Tristan ♥ Też jestem jego fanką! Marc niby spoko, ale jednak mężem moim nie będzie. W sumie jego osoba kojarzy mi się z takim trochę starszym mężczyzną-dobrą radą. Dobrze, że jest, ale płakać nie będę :") Szkoda tylko, że tom drugi nie uciągnął tego wszystkiego -jedno, wielkie rozczarowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Wielopasja
Bardzo lubię "Porwaną pieśniarkę" i już jak na szpilkach wyczekuję finalnej części, która ma się ukazać już w styczniu! ♥
OdpowiedzUsuńTo prawda, że Jensen zmieniła sposób postrzegania i wyobrażania sobie trolli i moi zdaniem zrobiła to cudownie. Do Tristana również zapałałam głębszą sympatią, a i Marca bardzo polubiłam. Z Cecile miałam mały zgrzyt w drugim tomie, ale nie było tak źle.
Ogólnie to ta trylogia jest takim powiewem świeżości na rynku i myślę, że to między innymi dlatego zbiera tak dobre opinie.
HAHAHAHA :D A już myślałam, że tylko ja jak zobaczyłam "Tristan", pomyślałam o "Dziejach Tristana i Izoldy"! Uff... Nie jestem sama xD
Buziaki :*
Dobrze, że się ta bohaterka ogarnęła, bo inaczej by mnie strasznie irytowała. Powolutku przymierzam się do przeczytania tej serii :)
OdpowiedzUsuń